„Nie wybrałem Polski, dlatego że ma ten czy inny ustrój, wybrałem ją, ponieważ jest moją Ojczyzną, za którą moi przodkowie, a wśród nich również mój ojciec – pamiętam go tylko z fotografii – oddali swe życie. Wybrałem, ponieważ warunki życia i ludzie są tu w moim odczuciu bardziej humanitarne, ponieważ dostrzega się tu pojedynczego człowieka i współczuje mu, wreszcie dlatego, że nie pieniądze czynią tu człowieka człowiekiem, lecz jego charakter, postępowanie i umiejętności” – napisał Alojzy Twardecki w swojej książce opowiadającej o niezwykłej historii jego życia.
Alojzy Twardecki należał do wiernych Kościoła Ewangelicko-Reformowanego, był mieszkańcem Warszawy, polskim tłumaczem, nauczycielem akademickim, wykładowcą Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie. Był jednym z ponad 200 tys. polskich dzieci wywiezionych do Niemiec i poddanych germanizacji w jednym z ośrodków Lebensborn.
Urodził się 23 marca 1938 r. w Rogoźnie. Jego ojciec Leon Władysław Twardecki brał udział w kampanii wrześniowej w 1939 r. i zaginął bez wieści. W czasie okupacji niemieckiej we wrześniu 1943 r. Alojzy został odebrany matce i przewieziony do domu dziecka w Kaliszu, gdzie zmieniono mu nazwisko na Alfred Hartmann, tam wmówiono mu, że jego rodzinę zamordowali polscy bandyci. Następnie przewieziono go do Bad Tölz, gdzie został przysposobiony przez niemiecką rodzinę Binderberger z Koblencji. Zapomniał o swojej biologicznej rodzinie, uważał się za Niemca. Był bardzo związany ze swoją adopcyjną matką, którą pokochał.
W 1949 r. przedstawiciel Polskiej Misji Wojskowej z Berlina odwiedził chłopca w Koblencji, bowiem dzięki pomocy Polskiego, Międzynarodowego oraz Szwajcarskiego Czerwonego Krzyża chłopca odnaleziono. Chłopiec na początku nie uwierzył, był przekonany, że to jakieś nieporozumienie. W 1954 r., po śmierci niemieckiej matki i powtórnym ożenku niemieckiego ojca, przyjechał do Polski na zaproszenie swojej biologicznej matki. Poznał historię drugiej wojny światowej, opowiedziano mu o prześladowaniach Polaków przez Niemców, o obozach koncentracyjnych i innych okrucieństwach wojny. Po jakimś czasie zdecydował się pozostać w Polsce. Nauczył się języka polskiego, chociaż obcego akcentu nie pozbył się nigdy. Zdał maturę w Liceum Ogólnokształcącym im. Przemysława II w Rogoźnie. Studiował na Wydziale Handlu Zagranicznego SGPiS, Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego oraz Wydziale Germanistyki UW i UAM. Swoje przeżycia dziecka odebranego rodzinie i wywiezionego do Niemiec, a tam poddanego zniemczeniu, opisał w książce „Szkoła janczarów. Listy do niemieckiego przyjaciela”. Zmarł w Warszawie 27 września 2016 r. i spoczął na Cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym.
Reportaż przybliża jego historię. Opowiada o niej jego syn Alfred oraz pamiętający go warszawscy parafianie oraz pastorzy Kościoła Ewangelicko-Reformowanego.